Selekcja, selekcja i jeszcze raz selekcja! – rozmowa Andrzeja Miszczuka – Głównego Stratega F-Trust z Jędrzejem Janiakiem – Analitykiem F-Trust
Andrzej Miszczuk, Główny Strateg F-Trust SA, oraz Jędrzej Janiak, analityk F-Trust SA, podsumowują „pandemiczne” miesiące, mówią o swoich obawach dotyczących czwartego kwartału i z optymizmem spoglądają na przyszły rok.
Jaka jest Wasza diagnoza ostatnich, czyli „pandemicznych” miesięcy?
Andrzej Miszczuk: Wielu inwestorów na światowych giełdach przestraszyło się, że nadchodzi Armagedon. Początkowo indeksy rzeczywiście dość gwałtownie zaczęły spadać, ale później, szybciej niż się wydawało, ceny akcji odbiły i to odbicie w tej klasie aktywów było naprawdę spore. Tylko oczywiście zależy na jakich akcjach, bo cały czas są rynki, które dzisiaj są na poziomie poniżej 20%. Jeszcze jedno potwierdzenie tego, co cały czas, od początku istnienia F-Trust, tłumaczymy naszym klientom – trzeba inwestować selektywnie. Dobra selekcja to klucz do „skarbca”.
Akcje jakich spółek spisały się w pandemii najlepiej?
Andrzej Miszczuk: Przede wszystkim amerykańskich spółek technologicznych. Dobre wyniki osiągnęli ci, którzy inwestowali w sektor IT, spółki z branży zdrowia, spółki produkujące dobra trwałego użytku. Szampana mogą otworzyć ci, którzy zainwestowali w złoto lub spółki wydobywające ten kruszec oraz, szerzej, w niektóre surowce, także też te mniej oczywiste.
Czytaj także: Inwestowanie w złoto – analizujemy fundusz Generali Złota
Na przykład?
Andrzej Miszczuk: Mam na myśli firmy produkujące papier. Ten sektor zyskuje na znaczeniu, bo wobec eliminowania plastiku papier zyskuje na znaczeniu. Bardzo dobra była inwestycja w spółki chińskie. One zresztą nie spadły w okresie lockdowne’u zbyt mocno, ale później zaczęły się wyraźnie piąć w górę. Chiny były zresztą o tyle ciekawe, że ich waluta, w przeciwieństwie do dolara, nie spadła, więc ta inwestycja wygląda bardzo dobrze nie tylko w lokalnej walucie. Warto dodać, że nieźle spisały się również obligacje, choć dzisiaj znajdują się one w trendzie bocznym i raczej inwestorzy będą tracili zainteresowanie tą klasą aktywów.
Jędrzej Janiak: W tej chwili rzeczywiście obligacje nie mają żadnego potencjału wzrostowego. Rozmawiałem ostatnio z kilkoma zarządzającymi funduszy obligacyjnych i wszyscy oni jednoznacznie podkreślali, że wyniki z ubiegłego roku, czy też z ostatnich miesięcy, są w obecnej sytuacji nie do powtórzenia. Nic zresztą dziwnego, skoro stopy procentowe oscylują dzisiaj w okolicach 0%. Pandemia, tu też jesteśmy z Andrzejem zgodni, zakończyła bessę na wielu surowcach, w tym na przykład miedzi. To bardzo optymistyczny sygnał, bo o miedzi mówi się, że jest „posiadaczką doktoratu z ekonomii” i wzrost jej cen znamionuje poprawę w całej gospodarce. Jeśli natomiast chodzi o akcje, to widać tu spore rozwarstwienie. Jeśli z indeksu amerykańskiego wyjmiemy pięć najważniejszych spółek, czyli Alphabet, Amazona, Fecebooka, Netflixa i Apple’ a, które ciągnęły całą giełdę, to okaże się, że odbicie w USA było na poziomie na przykład krajów Europy Zachodniej.
Jak wspominasz o rozwarstwieniu to trzeba wspomnieć, że wychodzenie z pandemii w następnych miesiącach nie będzie miało litery V ani U, jak długo prognozowano, ale litery K.
Jędrzej Janiak: Rzeczywiście, taka prognoza dzisiaj dominuje. A to oznacza, że część spółek będzie nadal piąć się w górę, a część zaliczy dalsze spadki. W tej pierwszej grupie na pewno będą spółki technologiczne i wszystkie te, które odpowiadają na obecną sytuację społeczną, a więc na przykład oferujące instrumenty do pracy zdalnej, czy zakupów internetowych. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak powtórzyć za Andrzejem – selekcja, selekcja i jeszcze raz selekcja!
Gdy czytam Wasze komentarze, choćby z ostatniego Raportu F-Trust, to widzę w nich optymizm. Nie hurra-optymizm, ale jednak optymizm. Tymczasem jest sporo zagrożeń. Po pierwsze, pandemia trwa, a nawet się nasila, Izrael zarządził ponowny lockdowne, zbliżają się wybory prezydenckie w USA, cały czas trwa wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, mamy zapalną sytuację w basenie Morza Śródziemnego. Skąd Wy właściwie czerpiecie ten optymizm?
Andrzej Miszczuk: Mój optymizm dotyczy przede wszystkim przyszłego roku. Uważam, że czwarty kwartał nie będzie łatwy, choć będzie lepszy niż drugi kwartał. Przejeżdżałem dzisiaj obok największego centrum handlowego w Genewie, gdzie mieszkam i tamtejszy parking, z reguły wypełniony po brzegi, teraz był zajęty ledwie w połowie. Podobnie jest z tutejszymi restauracjami. IATA, światowe stowarzyszenie przewoźników lotniczych, ogłosiło właśnie, że przewozy pasażerskie wrócą do stanu sprzed pandemii dopiero w 2024 roku, czyli bardzo późno, a to rzutuje przecież na wiele branż, w tym przede wszystkim na turystykę, hotelarstwo, gastronomię. Widzę też, że na szwajcarskie i niemieckie autostrady wróciły firmy drogowe, choć remonty tych dróg całkiem niedawno zostały zakończone, remontuje się też wiele budynków publicznych. wszystko po to, aby podtrzymać gospodarkę. I to się moim zdaniem uda, choć przede wszystkim dzięki zmianie polityki fiskalnej oraz monetarnej.
Jędrzej Janiak: Mój optymizm wynika z tego, że z każdym dniem jesteśmy bliżej szczepionki czy też lekarstwa na COViD-19. Po drugie, nauczyliśmy się już z koronawirusem żyć, wiemy, że można uniknąć zarażenia stosując proste i nie nazbyt dolegliwe zasady higieny oraz dystansu społecznego. Rządy też nauczyły się postępować w tej nadzwyczajnej sytuacji, nie sądzę więc, aby groziło nam powtórzenie scenariusza z wiosny tego roku. Ale oczywiście nie można lekceważyć ani pandemii, ani tych zagrożeń, które wymieniłeś. Wszystko to będzie prawdopodobnie skutkowało na rynkach akcyjnych większą zmiennością, ale raczej nie zahamuje obecnego trendu wzrostowego. Także dlatego, że dzisiaj dla akcji nie ma alternatywy. Bo co miałoby nią być? O obligacjach już mówiłem, lokaty bankowe pozostaną oprocentowane w okolicach zera, bo to dyktują niskie stopy procentowe, które szybko się nie zmienią. Nieruchomości na wynajem otrzymały mocny cios, bo przytłaczająca większość uczelni wyższych stawia na nauczanie zdalne, co oznacza, że studenci nie będą wynajmowali mieszkań. Pozostają akcje i, być może, surowce.
Czy w sytuacji, którą przedstawiliście należy się spodziewać napływu do funduszy akcyjnych masy pieniędzy, która teraz tkwi bezproduktywnie na przykład na lokatach bankowych? Zerowe oprocentowanie oznacza, że te pieniądze, przy rosnącej inflacji, tracą wartość.
Andrzej Miszczuk: Jeśli chodzi o Europę Zachodnią, to wielkich napływów bym się nie spodziewał, choć oczywiście z pewnością część pieniędzy trafi do funduszy akcyjnych. Ale na Zachodzie w ostatnich latach rozwinęło się sporo alternatywnych sposobów inwestowania i one mają swoich zagorzałych zwolenników. Nie pora i nie miejsce na ocenianie tych instrumentów pod względem bezpieczeństwa, płynności, ryzyka, ale jest faktem, że niektóre z nich cieszą się sporym powodzeniem. Poza tym wiele osób woli zostawić pieniądze w banku nawet jeśli ten kapitał nie pracuje. Przykład Japonii, której społeczeństwo od lat żyje w środowisku ekstremalnie niskich stóp procentowych, jest tutaj bardzo pouczający.
Jędrzej Janiak: W Polsce sytuacja wygląda nieco inaczej, bo tych alternatywnych sposobów inwestowania nie jest zbyt dużo. Saldo wypłat i wpłat na fundusze inwestycyjne w ostatnich czterech miesiącach jest na plusie i wynosi 10 mld zł, w samym sierpniu 2,7 mld zł. Na razie te pieniądze wpływają jednak przede wszystkim na fundusze dłużne, co jest chybionym wyborem, ale doświadczenie uczy, że część inwestorów przeniesie się później do funduszy akcyjnych. Ze światowych danych już wynika, że pieniądze odpływają z funduszy pieniężnych i zaczynają płynąć do złota oraz na fundusze akcyjne.
Na zakończenie pytanie o kraje, które teraz powinny być w zasięgu celowników inwestorów.
Jędrzej Janiak: Na pewno cały czas Stany Zjednoczone, ale tutaj raczej inwestorzy powinni się skupić na wybranych sektorach, a nie na szerokim rynku. Dalej Europa, gdzie spółek technologicznych jest znacznie mniej, ale są wyraźnie nakreślone cele inwestycyjne Unii Europejskiej, w tym między innymi nowoczesna energetyka. Na ten cel pójdą gigantyczne unijne pieniędzy i wiele spółek na tym skorzysta. Warto też być w Azji, bo kraje tego regionu, z różnych względów, lepiej radzą sobie z pandemią niż Europa i Ameryka Północna, co oznacza, że tamtejsza gospodarka szybciej wraca do przedcovidowej kondycji.
Czytaj także: Dlaczego warto pomyśleć o inwestowaniu w akcje europejskie?
Andrzej Miszczuk: Jędrzej ma rację, gdy chodzi o Stany Zjednoczone. Tu postawiłbym na IT, ale też spółki z szeroko rozumianego sektora zdrowia, spółki surowcowe oraz dobra konsumpcyjne. Zwróciłbym też uwagę na spółki działające na rynku konsumpcji bieżącej, przede wszystkim wytwarzające żywność. W Europie jest kilka interesujących spółek między innymi z Danii, Szwecji, Szwajcarii, a także z Niemiec. Jeśli chodzi o Azję, to do Chin dorzuciłbym jeszcze spółki z Japonii, Tajwanu oraz Korei Południowej.
Rozmawiał Piotr Gajdziński
Zobacz także: