Złoty podążył za ratingiem
Andrzej Miszczuk, Główny Strateg i Michał Górczewski, Główny Analityk F-Trust
Andrzej Miszczuk, Główny Strateg F-Trust, komentuje spadek wartości polskiej waluty po obniżeniu przez amerykańską agencję ratingu naszego kraju:
Gwałtowne, piątkowe osłabienie złotówki do głównych walut światowych wiąże się z decyzja agencji ratingowej Standard&Poors o obniżeniu ratingu Polski z A- do BBB+. Polscy inwestorzy i kredytobiorcy, na przykład frankowicze, zostali dotknięci tą decyzja, jak rok temu po decyzji szwajcarskiego Banku Centralnego o uwolnieniu parytetu kursu franka szwajcarskiego do euro.
W jakim kierunku pójdzie teraz kurs złotówki? To jest chyba najważniejsze pytanie, jakie zadają sobie inwestorzy. W przypadku sprzed roku była to suwerenna decyzja Banku Centralnego Szwajcarii. W przypadku S&P jest to decyzja prywatnej agencji handlowej zarabiającej na wydawaniu określonych ratingów. Za te ratingi płacą zainteresowane podmioty. Spółki, organizacje międzynarodowe i agencje rządowe, wypuszczające dług i wprowadzające swój dług na rynek pragną uzyskać odpowiedni rating, aby lepiej sprzedać ten dług. Im wyższy rating, tym niższe ryzyko. W ten sposób do 2008 roku, czyli do wielkiego krachu giełdowego, wiele banków i brokerów wypuszczających nowe papiery dłużne „kupowało” rating od S&P, aby ulokować wypuszczony dług na rynku. Inwestorzy kupowali takie papiery nie sprawdzając ich jakości, bo zakładali, że agencje ratingowe wykonują swoje zadanie prawidłowo. W czasie kryzysu okazało się, że S&P robiło dobry biznes dając wysokie ratingi, a banki świetnie zarabiały lokując ułomny dług w funduszach emerytalnych. Duże fundusze inwestycyjne i fundusze emerytalne mogą inwestować pieniądze przede wszystkim w dług o ratingu minimum BBB-, określanym jako minimalny poziom investment grade.
Najwyższy poziom, AAA nie jest dzisiaj nikomu przyznawany. Stąd wzięło się powiedzenie ze „nowy AAA” to A. Za najlepszy uważa się dzisiaj ten, który jest najwyższy na rynku. Ratingi są formalną gwarancją, że dług jest dobrej jakości. Im niższy rating, tym większa powinna być premia za ryzyko. Rynek może przestrzegać tej reguły, ale nierzadko zdarza się, że nie zwraca uwagi na ten rating. Z formalnego punktu widzenia ważne jest jednak utrzymanie poziomu investment grade, czyli BBB-, aby znaleźć się w funduszach emerytalnych i funduszach inwestycyjnych wysokiej jakości.
Wielu zarządzających funduszami dłużnymi nie zwraca jednak uwagi na oficjalne ratingi. Mają oni swoich analityków, którzy dokonują własnej oceny sytuacji i wydają własne opinie o poziomie ryzyka wybranych papierów dłużnych. To jest najlepsze podejście. Większość funduszy, nawet tych, które mają formalne wymogi inwestowania w papiery o minimalnym poziomie ratingu BBB-, mogą kierować się opiniami kilku agencji ratingowych. Na szczęście istnieje konkurencja między agencjami ratingowymi. S&P jest agencja amerykańską. Kraje europejskie próbowały stworzyć własną agencje ratingową, po tym, jak ich fundusze emerytalne poniosły olbrzymie straty na długu amerykańskim oznaczonym AAA, bo okazało się, że ten rating niewiele był wart. Inne agencje, Moody, Fitch, Mikuni, itd. też prowadzą działalność przyznawania ratingów za opłatą. Wiele spółek lub podmiotów wypuszczających dług, nie płaci za ratingi i ich dług nie posiada żadnego ratingu. Czy te obligacje nie są kupowane? Przeciwnie, są kupowane, ale każdy inwestor ocenia ten dług według własnych kryteriów lub prosi analityków o tzw. nieformalny rating. Pytanie jest proste – jakie jest prawdopodobieństwo odzyskania pieniędzy i odsetek z danej inwestycji? Ryzyko odzwierciedla się także w cenie danego długu. Jeśli cena spada, to rentowność wzrasta i można powiedzieć, że im wyższa rentowność, to tym większe ryzyko. Jak już widzieliśmy, nie zawsze to jest prawdą i dzięki temu można znaleźć bardzo dobre i wysoko rentowne papiery dłużne, a ryzyko spłaty jest niewielkie.
Udzielając porad inwestycyjnych i wybierając inwestycje należy kierować się nie tylko aspektami formalnymi. Hołdując tej zasadzie staramy się podawać naszym klientom szeroki i zdywersyfikowany wybór. Zarówno pod względem klas aktywów, fundusze akcyjne czy fundusze obligacji, ale także struktury geograficznej, przemysłowej i walutowej. To ten ostatni wybór, między złotówką a walutami światowymi, pozwolił naszym klientom w ostatnim tygodniu zarobić mimo spadku cen na giełdach.
Zadajemy sobie teraz pytanie, jak długo może potrwać słabość złotówki i czy trend może się zmienić? To prawda, że mając wszystkie inwestycje w złotym nie tracimy na kursach walutowych, ale też nie zarabiamy, gdy dolar się wzmacnia. Przestrzegamy jednak przed posiadaniem wszystkiego w dolarach, ponieważ złotówka może zacząć odzyskiwać swój blask.
Zobacz także: