Krzysztof Jeske, Prezes Zarządu F-Trust
– Dawno nie było tak nerwowo. Co można w tej sytuacji zalecić inwestorom?
– Spokój, przede wszystkim spokój. Jakby to trywialnie nie brzmiało, to spokój, odrzucenie emocji i całego zalewającego nas szumu informacyjnego, jest podstawą do podejmowania decyzji. W takich momentach trzeba wrócić do fundamentalnych zasad.
Rynek kapitałowy kieruje się dziwnymi prawami. Gdy ceny akcji idą w górę, to ludzie inwestują. Im inwestują więcej, tym ceny bardziej rosną, co kusi kolejnych inwestorów. W efekcie ci kolejni kupują na „górce”, czyli w najgorszym momencie, bo za najwyższą cenę. Odrzućmy ten sposób myślenia po wsze czasy. To prosta droga do straty.
Mamy dzisiaj sprawę Chin i niepokoju, który rozlał się po globalnych rynkach. Nie mam w tym momencie jeszcze wielu danych, one będę dostępne dopiero we wrześniu, ale opierając się na swoim doświadczeniu mogę z niemal stuprocentową pewnością założyć, że wielu inwestorów znowu zrazi się do rynku kapitałowego. Możliwe są odpływy, zwłaszcza z funduszy akcyjnych. Ostatnie spadki spowodują, że wielu mniej doświadczonych inwestorów powie sobie „po co mi to było, kupiłem drogo, teraz cena spadła, straciłem, nigdy więcej, sprzedaję”. To najgorsza taktyka. Tym bardziej, tutaj znowu odzywa się moje doświadczenie – osoby, które dzisiaj się zrażą, za kilka miesięcy, gdy rynek odbije i znowu zacznie piąć się w górę, znowu postanowią zainwestować. I znowu zrobią to w najmniej odpowiednim momencie.
Po pierwsze, nie straciłeś. Stracisz tylko wówczas, gdy ulegniesz emocjom i sprzedasz akcje lub jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. Wówczas realizujesz stratę. Odradzam takie myślenie i sprzedawanie pod wpływem emocji. To jest moment, w którym trzeba się zastanowić nad strategią inwestycyjną, zrobić sobie rachunek sumienia. Przywołam przykład klientów F-Trust. Dzięki rozsądnemu podejściu, raptem kilkanaście procent wszystkich pieniędzy zainwestowanych za pośrednictwem F-Trust trafiło do najbardziej ryzykownych funduszy, inwestujących na rynkach, które teraz najbardziej spadły.
– Może być jeszcze gorzej?
– Nie wiem. I nikt na świecie tego nie wie. Także dziennikarze, którzy straszą ludzi wielkim kataklizmem, “końcem świata”, globalną tragedią. Straszą, choć mają stanowczo zbyt mało informacji, stanowczo zbyt mało wiedzy, aby kreślić te czarne scenariusze w sposób absolutnie arbitralny.
W takich momentach jak obecnie, gdy wydaje się, że gorzej już być nie może, trzeba wrócić do swojego planu inwestycyjnego i swoich postanowień. Na początku przygody z rynkiem kapitałowym niemal każdy miał taki plan, a później często o nim zapominał, poddawał się emocjom. Bo emocje w wypadku własnych pieniędzy są przecież, co zrozumiałe, ogromne.
Z inwestycjami na rynku kapitałowym trzeba postępować ostrożnie. Powiedzmy, że mamy do zainwestowania 10 tys. zł. Nie róbmy tego od razu, nie wpłacajmy wszystkich pieniędzy, a już w żadnym wypadku nie stawiajmy na jednego konia. Wpłaćmy 30% tej kwoty. Poczekajmy kwartał, zainwestujmy kolejne 30% i w końcu, po następnym kwartale, pozostałą kwotę. To filozofia uśredniania ceny, którą my zalecamy wszystkim naszym klientom. Bo inwestowanie to nie hazard!
Co może się zdarzyć w wypadku inwestora, który kieruje się filozofią uśredniania ceny? Dzisiaj mówi się, że rynek jest tani. To powinno skłaniać do kupowania. Oczywiście nie mamy pewności, że to koniec spadków. Nie jest wykluczone, że coś, co tydzień temu kosztowało 100 zł, a dzisiaj 70 zł, jutro nie będzie kosztowało 50 zł. Ale uśredniając cenę znacząco zmniejszamy ryzyko i zapewniamy sobie spokojniejszy sen. Bardzo polecam ten sposób działania zwłaszcza początkującym inwestorom.
– Trudno jednak będąc inwestorem, wytrzymać presję. Świat zmierza w stronę tabloidu i dzisiaj nawet poważne media gospodarcze, nie mówiąc już o popularnych, atakują tytułami mrożącymi krew w żyłach.
– Trzeba to odrzucić. Czytajmy teksty uargumentowane, z wypowiedziami specjalistów, a nie informacyjną papkę, która robi nam wodę z mózgu. Korzystajmy z pomocy swoich doradców, poczytajmy blogi specjalistów i myślmy! Myślmy! Trzeba być nieufnym. Nie tylko teraz, gdy rynki spadają, ale także wówczas gdy rosną. Dzisiaj pytajmy dlaczego spadają. Gdy rosną zadajmy sobie trud sprawdzenia przyczyn sukcesu, bo na rynku kapitałowym sukces często bywa źródłem przyszłej porażki.
– F-Trust powtarza, niczym mantrę, jedno słowo: dywersyfikacja.
– I dzięki temu udaje nam się uchronić klientów przed dużymi stratami. Powtórzę – dywersyfikacja jeśli chodzi o klasy aktywów, o geografię naszych inwestycji, ale także jeśli chodzi o czas. Wchodźmy na rynek stopniowo, uśredniajmy ceny. Załóżmy sobie też długi horyzont inwestycyjny, bo statystyki mówią, że świat przez znacznie dłuższy czas był nad kreską niż pod kreską. Indeksy zabarwiają się na czerwono i ta czerwień często aż boli, ale znacznie częściej są zielone. Chodzi o to, aby kupować wówczas, gdy rynek jest “czerwony”, a realizować zyski, gdy jest “zielony”.
Powtórzę – inwestycja na rynku kapitałowym nie jest hazardem. To nie poker. Oczywiście, można czasem zagrać odważnie, ale stanowczo odradzam, aby pakować wszystkie swoje pieniądze w najbardziej ryzykowne fundusze. Jeśli już w nadziei na duże zyski chcemy zaryzykować, to przeznaczmy na ten cel 10, góra 15% kapitału inwestycyjnego. Pozostałą część zainwestujmy w bezpieczniejsze instrumenty, które będą przynosiły mniejszy zysk, ale zapewnią nam spokojny sen i dostatnią przyszłość.
– Tylko skąd wiedzieć, że fundusz X jest bezpieczniejszy, a Y bardziej ryzykowny?
– Każdy fundusz ma tzw. dokument KIID, w którym jego ryzyko jest oceniane w skali od 1 do 7. Fundusze z 1 i 2 to fundusze opatrzone najmniejszym ryzykiem, z reguły gotówkowe i pieniężne. Dalej mamy fundusze obligacyjne. Funduszy z kategorii 3-4 to fundusze zrównoważone lub akcyjne, ale inwestujące w wielkie firmy płacące dywidendę. Wyższą kategorię mają fundusze akcji szerokiego rynku, a 6-7 to te, które inwestują w mniejsze firmy lub na przykład sektory czy strategie autorskie. Jeśli nie jesteś hazardzistą, z dużym dystansem patrz na kategorię powyżej 5.
Zobacz także: