Poziom inflacji będzie zależał od globalizacji i innowacji – Ring Caspar TFI sierpień 2021
Z Błażejem Bogdziewiczem, dyrektorem inwestycyjnym Grupy Caspar i Piotrem Przedwojskim, doradcą inwestycyjnym, o bardzo dobrych prognozach dla globalnej gospodarki, inwazji wariantu Delta na Azję i obezwładniającym braku zainteresowania Polski najbardziej strategicznym surowcem współczesnego świata, rozmawia Piotr Gajdziński.
Według prognozy Reutersa sporządzonej na podstawie ankiet przeprowadzonych wśród pięciuset ekonomistów z całego świata, globalny wzrost PKB wyniesie w tym roku 6% i będzie najwyższy od ponad półwiecza. Podzielacie ten optymizm?
Błażej Bogdziewicz: Bez wątpienia tak wysoki prognozowany wzrost gospodarczy na świecie jest efektem wyjścia z pandemii. Ale żeby włożyć trochę dziegciu do tej beczki miodu warto zwrócić uwagę na pewne rysy, które pojawiły się na tym pięknym obrazku. Mam na myśli wariant Delta koronawirusa, który jest groźniejszy od poprzednich i znacznie łatwiej się rozprzestrzenia. Delta szczególnie mocno uderzyła w Azję.
Przytłaczająca większość ludzi żyjących na tym kontynencie nie jest zaszczepiona, a w Chinach, gdzie masowe szczepienia wprawdzie się odbyły, używano rodzimych szczepionek, które okazały się jednak znacznie mniej skuteczne niż szczepionki podawane w Europie lub Stanach Zjednoczonych. Ma to już przełożenie na azjatycką gospodarkę, bo dane napływające z tego regionu są nieco gorsze niż przewidywano. Na razie trudno powiedzieć, jak pandemia będzie się w Azji rozwijała, bo prognozowanie czegokolwiek jest dzisiaj trudniejsze niż kiedykolwiek.
Czyli ty jesteś pesymistą?
Błażej Bogdziewicz: Umiarkowanym optymistą. Sądzę, że mimo wydarzeń w Azji ten rok będzie dla globalnej gospodarki dobry. Ryzyka widzę w kolejnych latach, bo pytanie, czy w wypadku niektórych gospodarek wzrost uda się utrzymać w 2023 i 2024 roku. Tu mam poważne wątpliwości.
Piotr Przedwojski: W Azji poziom wyszczepialności oscyluje wokół 10%, podczas gdy w Europie jest to 60%, a w Stanach Zjednoczonych 65%. Różnica jest więc zasadnicza, ale nawet w USA do osiągnięcia zbiorowej odporności jest jeszcze dość daleko.
Przy okazji kryzysu z Deltą w Azji znów powróciła dyskusja, która była gorąca już na początku pandemii. Mam na myśli nawoływania wielu ekonomistów do skrócenia łańcuchów dostaw, powrotu produkcji z Azji do Europy i Stanów Zjednoczonych. Nie tak dawno rozmawialiśmy o półprzewodnikach i wówczas mówiliście, że dwóch najnowocześniejszych ich producentów znajduje się na Tajwanie i w Korei Południowej. Półprzewodników dzisiaj dramatycznie brakuje, na przykład Mercedes był zmuszony wstrzymać z tego powodu produkcję aut. To jak, teraz postawimy sobie fabryki półprzewodników u nas? Bo wtedy twierdziliście, że wcale nie jest to takie proste.
Błażej Bogdziewicz: Po pierwsze widzimy, że rząd amerykański i rządy wielu krajów europejskich zamierzają wspierać produkcję lokalną. Zresztą zarówno w USA, jak i na Starym Kontynencie jest sporo fabryk wytwarzających półprzewodniki, choć rzeczywiście nie tak nowoczesnych, jak robią Tajwańczycy i Koreańczycy. Może nie nadają się one do najnowszej generacji smartfonów lub centrów danych, ale z powodzeniem mogą być instalowane w przemyśle, czy nawet w wielu samochodach. To się w najbliższych latach nie zmieni.
Piotr Przedwojski: Warto zwrócić uwagę, że największe spółki z tej branży zapowiedziały bardzo znaczące zwiększenie w najbliższym czasie nakładów inwestycyjnych, co jak wiadomo będzie w perspektywie skutkowało zwiększeniem produkcji. Wsparcie dla producentów półprzewodników zapowiedziały też Stany Zjednoczone i niektóre kraje europejskie. To jest znacząca zmiana, bo dotychczas wsparcia w liczącej się skali udzielały swoim spółkom tylko Chiny, w USA i Europie nie robiono tego kierując się zasadami wolnego rynku. Z deklaracji wynika, że będą to miliardy, a może nawet dziesiątki miliardów euro i dolarów.
Czy to oznacza, że produkcja wróci z Azji do Ameryki i Europy?
Błażej Bogdziewicz: Wydaje mi się, że problem przenoszenia produkcji do Azji był nieco demonizowany. Bo choć rzeczywiście do krajów azjatyckich, kiedyś przede wszystkim do Chin, a teraz do Wietnamu trafiła znaczna część produkcji prostej, choćby szycie ubrań, to jednak nowoczesny przemysł a przede wszystkim usługi w Stanach Zjednoczonych i Europie pozostały. Pozostając w temacie produkcji półprzewodników – rzeczywiście najnowocześniejsze z nich powstają, jak już mówiliśmy, na Tajwanie i w Korei Południowej, ale w ogromnej większości są one projektowane w Stanach Zjednoczonych. Liderami w tej dziedzinie są Apple, AMD, Nvidia, wszystkie zresztą umiejscowione w Santa Clara w Kalifornii.
Piotr Przedwojski: Jest jeszcze brytyjski ARM, którego zresztą obecnie chcą przejąć Amerykanie.
Błażej Bogdziewicz: To prawda. Więc kompetencje w tej dziedzinie są nie tylko w Azji, ale również, czy może nawet przede wszystkim, w Stanach Zjednoczonych oraz w Europie.
Piotr Przedwojski: Niedawno Angela Merkel poleciała na Tajwan osobiście prosić firmę Taiwan Semiconductor Manufacturing o zwiększenie produkcji. Ale europejskie i amerykańskie władze zdają sobie sprawę, że potrzebne są inne rozwiązania. Nie będą czekały aż manna spadnie z nieba i stąd właśnie planowane duże dotacje dla firm zajmujących się produkcją półprzewodników. To oczywiście będzie finansowane z naszych pieniędzy, pochodzących z podatków, ale półprzewodniki są dzisiaj absolutnie strategicznym surowcem, bez którego trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie współczesnego świata. Pieniądze to jednak nie wszystko. Potrzebny jest też czas i cierpliwość. Przypominam, że Chińczycy od lat starają się, kosztem naprawdę dużych pieniędzy, dotować swoje spółki z tej branży i dogonić rynkowych liderów, a to cały czas się nie udaje.
Błażej Bogdziewicz: Dzisiaj półprzewodniki pełnią taką rolę, jaką w XX wieku odgrywała ropa naftowa.
Piotr Przedwojski: A wcześniej węgiel.
Błażej Bogdziewicz: Dokładnie. Bez nich nie można prowadzić wojen, badać kosmosu i w praktyce nie można funkcjonować w codziennym życiu. Dlatego politycy uznali, że muszą tę gałąź gospodarki dotować.
Przekonaj się o naszym podejściu do Klientów. Zapisz się do newslettera, otrzymuj darmowe poradniki i raporty inwestycyjne
Jak na tym tle wygląda Polska?
Błażej Bogdziewicz: U nas niestety niewiele się w tej dziedzinie dzieje. Z tego co się orientuję, mamy bardzo umiarkowane kompetencje w tej dziedzinie.
Piotr Przedwojski: Nie słyszałem, aby jakiś nasz polityk mówił o konieczności wejścia polskich firm na ten rynek. Szkoda, bo zamiast mówić o samochodach elektrycznych i topić pieniądze w tym projekcie, można było postawić, nadal można, właśnie na produkcję półprzewodników, na początek choćby najprostszych.
Błażej Bogdziewicz: Właśnie. Wiadomo, że Chińczyków z Tajwanu i Koreańczyków nie zdetronizujemy, bo to w najbliższych latach nie uda się nawet Amerykanom, ale to jest gigantyczna gałąź produkcji, ze znakomitymi rokowaniami na przyszłość. Na tym rynku działa na świecie bardzo wiele firm i dobrze byłoby stworzyć i rozwijać ten przemysł w Polsce, systematycznie budując swoje kompetencje. Bo wydaje się, że w tym wielkim łańcuchu moglibyśmy znaleźć jakieś miejsce dla siebie.
Porozmawiajmy o sytuacji na światowych giełdach. Goldman Sachs prognozuje, że w tym roku główny indeks giełdy amerykańskiej wzrośnie jeszcze o 7%, a w przyszłym roku o 4%. Podzielacie ten pogląd?
Błażej Bogdziewicz: Ceny akcji są wysokie. Ale jaka jest dla nich alternatywa? Największe indeksy rosną dzisiaj o 4%, w przyszłym roku może to być 4-5%. Tymczasem obligacje amerykańskie dają 1.2%, a trzydziestoletnie obligacje rządu niemieckiego spadły poniżej zera. Jeżeli więc kupujemy papier, który nam nic nie daje – a biorąc pod uwagę inflację, która dzisiaj w Niemczech wynosi 3%, realnie na nim tracimy – to w ciągu trzydziestu lat ta inwestycja zuboży nas o kilkadziesiąt procent. Kiepski biznes. Oczywiście, inflacja nie musi się utrzymać na tym poziomie, może spaść…
Piotr Przedwojski: W czym upatrujesz nadzieję na spadek inflacji?
Błażej Bogdziewicz: W innowacjach. I oczywiście w globalizacji zakładając, że nie zostanie ona ograniczona, choć takie tendencje są dzisiaj na świecie dosyć mocne. Ogromnie dużo zależy też od polityki fiskalnej, która jest bardzo trudna do przewidzenia. Jeśli ona nadal będzie hojna – a przypomnę, że w wielu krajach trwają eksperymenty na przykład z dochodem gwarantowanym – to inflacja będzie oczywiście wysoka. Banki centralne są obecnie w bardzo niewesołej sytuacji. Wielu ekonomistów zakłada, że inflacja spadnie, że jest to zjawisko przejściowe. Czy rzeczywiście? Znam argumenty potwierdzające tę opinię, ale znam też takie, które przemawiają za wzrostem inflacji. Trudno przewidzieć, które zwyciężą, bo bardzo wiele zależy od polityki rządów. Jeśli inflacja będzie dalej rosła, to banki centralne powinny zacząć podnosić stopy procentowe, co wobec bardzo wysokiego i stale rosnącego zadłużenia, w tym rosnącej wartości kredytów hipotecznych, jest bardzo trudną decyzją, bo oznaczałaby ona poważne zagrożenie dla wzrostu gospodarczego. Ale póki co…
Piotr Przedwojski: Powiedziałbym, że sytuacja jest bardzo trudna.
Błażej Bogdziewicz: Tak, dla banków centralnych, ale z kolei dla rządów jest komfortowa. Rosną wpływy z podatków, co jest powiązane ze wzrostem inflacji, rządy są zadłużone, a przy wyższej inflacji spłata długu jest tańsza.
Piotr Przedwojski: Zgoda, ale na miejscu rządów tak bardzo bym się nie cieszył, bo jak inflacja wzrośnie do 10%, to już różowo nie będzie.
Błażej Bogdziewicz: Oczywiście, mówię tylko o sytuacji „tu i teraz”. Jeśli inflacja wymknie się spod kontroli, będzie bardzo źle.
Co to właściwie oznacza „wymknięcie się inflacji się spod kontroli”?
Piotr Przedwojski: Myślę, że przy poziomie 10% można uznać, że wymknęła się spod kontroli.
Polska giełda bije rekordy. Czy to, Waszym zdaniem, trwały trend, czy tylko przejściowy pik?
Piotr Przedwojski: Przez całe lata polski rynek był bardzo zapyziały, a jedną z ważniejszych tego przyczyn było to, że znaczna większość dużych spółek to firmy kontrolowane przez państwo. Ale przecież na warszawskim parkiecie jest wiele dobrych, interesujących spółek, które świetnie sobie radzą na rynku krajowym i coraz skuteczniej walczą na rynku europejskim czy nawet globalnym. Do tego dochodzi dobry stan polskiej gospodarki, rosnące PKB, udział w wymianie handlowej z Niemcami. Kolejnym czynnikiem wzrostu zainteresowania inwestorów warszawskim parkietem jest oczyszczająca się sytuacja w zakresie compliance i polepszająca się jakość relacji inwestorskich.
Nawet sprawa GetBacku, po trzech latach, trafiła na sądową wokandę! Poza tym Polacy mają duże oszczędności, bo same depozyty sięgają 1000 mld zł, a trzymanie tych pieniędzy w bankach daje pewność realnej straty. Więc jeśli nawet tylko część tych pieniędzy trafia na giełdę w Warszawie lub inne giełdy, to wzrost cen akcji w Warszawie jest nieunikniony. Czy to trwały trend? Jeśli tylko warunki będą sprzyjające, nie wybuchnie jakaś kolejna afera, to można mieć nadzieję, że obecne rekordy zostaną pobite. Przy czym – moim zdaniem – giełda będzie się rozwijała dwutorowo. Jednym torem będą podążały spółki prywatne, a drugim państwowe kolosy, które wyceniane są inaczej, czyli z dyskontem.
Rozmawiał Piotr Gajdziński
Materiał zaprezentowany na stronie pochodzi od naszego partnera Caspar TFI.
FUNDUSZE CASPAR TFI W OFERCIE F-TRUST (DOSTĘPNE TAKŻE ONLINE NA PLATFORMIE FUNDUSZY):
[ft_funds_db towarzystwo=”1″ nofilter=”false”]