Podczas specjalnego spotkania Marka Mobiusa z dystrybutorami funduszy Frankin Tempelton, jednej z największych firm tego sektora na świecie, najwięcej czasu poświęcono perspektywom rynków wschodzących. Ocena Mobiusa jest jednoznaczna – dla inwestorów to wciąż najbardziej obiecujące rynki.
Podczas telekonferencji doktora Marka Mobiusa i jego zespołu specjalizującego się w rynkach Emerging Markets, w której brali udział także przedstawiciele F-Trust, wiele czasu poświęcono pytaniu, czy rynki wschodzące stały się tanie z powodu przygasającego potencjału wzrostu, czy raczej taki stan rzeczy jest następstwem tymczasowego odpływu aktywów, który był konsekwencją obaw o zakończenie przez amerykański bank centralny wspierania gospodarki USA. Obecnie wielu inwestorów jest niedoważonych, kapitalizacja spółek EM stanowi 35% światowej kapitalizacji, zaś w portfelach wielu inwestorów pozycja zerezerwowana dla akcji rynków wschodzących jest znacznie mniejsza.
Mark Mobius zdecydowanie opowiada się za drugą opcją i na spotkaniu przedstawił wiele danych przemawiających na korzyść powrotu kapitału do akcji rynków wschodzących. Wskazywał między innymi na fakt, że w latach 1987-2012 jedynie w dwóch latach (w 2008 oraz 2011) zwrot z inwestycji w EM był niższy od tej z rynków rozwinietych. Jednocześnie zauważył, że tempo powrotu indeksów do wysokich poziomów w przypadku EM jest szybsze niż dla DM. Mark Mobius podkreślił również, że rynkowa bessa nie trwa długo (średnio 14 miesięcy) i spadek notowany w tych okresach wynosi średnio -57%. Hossy zaś są zdecydowanie dłuższe, ich okres trwania to średnio 69 miesięcy, zaś średnia notowana w tym okresie stopa zwrotu to +423%.
Przechodząc do faktów ekonomicznych, zespół FTI podkreślił również, że obecne tempo wzrostu gospodarczego jest znacznie wyższe dla rynków wschodzących (4,4%) niż rynków rozwiniętych (1,0%). W kontekście spółek wzrost wskaźnika EPS (earnings per share) również jest lepszy i wynosi 14,7% w EM wobec 12,3% dla DM. Wskażnik P/E wynoszący 10 dla EM i 13,8 dla DM wskazuje, gdzie znajdują się tańsze spółki.
Czynnikiem ryzyka jest, według zespołu Marka Mobiusa, zagrożenie związane z poziomem zadłużenia państw rozwiniętch, który jest wielokrotonie większy niż w przypadku krajów rozwijająych się. Co więcej, w przypadku gospodarek EM mamy do czynienia ze spadającym poziomem długu, zaś np. kraje europejskie wydają się podążać w zupełnie inną strone.
Wiele uwagi zostało poświęcone Chinom. Druga gospodarka świata zdaje się nadal pozostawać jednym z ulubieńców Marka Mobiusa. Zarządzający dostrzega ryzka, takie jak problem shadow banking, zadłużenia dużych spółek i rosnących cen nieruchomości, jednak zdecydowanie kluczową kwestią jest potencjał, któremu na chwilę obecną nie dorównuje żadne inne państwo na świecie. Niezwykle istotne czynniki to zmiana sposobu działania gospodarki, tj. wzrost znaczenia konsumpcji wewnętrznej i importu. Chiny nie są już jedynie odbiorcą surowców, ale również produktów spożywczych, a także dóbr luksusowych.
Zespół odpowiedział również na kilka pytań dotyczących sposobu inwestowania. Mark Mobius przyznał, że nie skupia się na analizie poszczególnych krajów, czy sektorów, a na fundamentalnej analizie spółek. W bazie znajduje się 25 tysięcy spółek, spośród czego około 22 tysiące to firmy o mniejszej i średniej kapitalizacji. Każda spółka znajdująca się w portfelu funduszu jest regularnie analizowana, FTI odbywa przynajmniej raz na pół roku wizytę w spółce i spotyka się z zarządem.
Poruszony został również temat frontier markets, wobec których Mark Mobius pozostaje pozytywnie nastawiony, przyznając jednocześnie, że są to rynki o mniejszej płynności i selekcja dobrych spółek jest nieco trudniejsza.
Podsumowując, konferencja przybliżyła kilka statystyk i faktów związanych z rynkami rozwijającymi się. Wydaje się, że nadal preferownym rynkiem spośród EM są kraje Azji Południow-Wschodniej, natomiast niewiele uwagi zostało poświęcone krajom regionu LATAM. Mark Mobius widzi duży potencjał w EM i ma ku temu konkretne argumenty.
Michał Górczewski
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ