Hossa na giełdzie ma już osiem lat – podsumowanie pierwszego półrocza
Andrzej Miszczuk, Główny Strateg F-Trust SA i Jędrzej Janiak, analityk F-Trust SA, podsumowują pierwsze półrocze i zastanawiają się, czy hossa na giełdzie będzie trwała nadal w kolejnych sześciu miesiącach.
Pierwsze półrocze tego roku: pacjent po przebudzeniu
– Jakie, w Waszej ocenie, było pierwsze półrocze tego roku?
Andrzej Miszczuk: Pierwsze sześć miesięcy tego roku nazwałbym końcowym etapem rekonwalescencji. Pacjent został wybudzony, odłączono mu kroplówkę i zaczął chodzić. Chodzi już niemal bez pomocy rehabilitanta, bo program luzowania ilościowego w Stanach Zjednoczonych został zakończony, a trwa jeszcze tylko w Europie oraz Japonii. Ale do pacjenta docierają jeszcze sprzeczne sygnały. O ile lekarz mówi, że jest dobrze i będzie lepiej, to rodzina, a przynajmniej jej część twierdzi, że wychodzenie z choroby trwało zbyt długo i szansa na całkowite wyleczenie jest niewielka. To jeśli chodzi o gospodarkę. Gdy spojrzeć na giełdy, to wielu ekonomistów przestrzega, że poszły one wysoko, są na szczytach i wkrótce mogą się zawalić.
– Ale równie wielu mówi, że dzisiejszy szczyt (hossa na giełdzie) nie musi oznaczać dalszego pięcia się w górę.
Andrzej Miszczuk: To prawda. Zostawmy na razie giełdy, zajmijmy się gospodarką. To są dwa różne mechanizmy, z których każdy kieruje się innymi prawami, choć naturalnie gospodarka wpływa na giełdę. W gospodarce mamy wzrost, który utrzymuje się może nie na bardzo wysokim, ale na pewno bardzo przyzwoitym poziomie.
– Jak na tym tle wygląda Polska?
Jędrzej Janiak: Bardzo dobrze. Wyraźnie widać, że Polacy są zadowoleni z gospodarki i patrzą w przyszłość z optymizmem. Wydają więcej pieniędzy, napędzając koniunkturę. Widać to gołym okiem w galeriach handlowych, biurach podróży, a teraz, gdy rozmawiamy, w atrakcyjnych miejscowościach wczasowych. Budżet rozporządzalny polskich rodzin wzrasta dzięki płacom – one wprawdzie jakoś bardzo widocznie nie rosną, ale więcej osób pracuje, bo bezrobocie systematycznie spada – i dzięki transferom socjalnym.
Jak wygląda polski pacjent?
– Przejdźmy do giełdy w Warszawie. To od niej zależą zyski inwestorów.
Jędrzej Janiak: W Polsce mieliśmy wiele ryzyk. Największe było zagrożenie rynku bankowego na skutek wprowadzenie tzw. ustawy frankowej. Na szczęście partia rządząca z tej akurat obietnicy wyborczej się nie wywiązała. Były też ryzyka polityczne, może mniejszego kalibru, ale też istotne. Wreszcie były ryzyka zewnętrzne – referendum w Wielkiej Brytanii, wybory w Holandii, referendum we Włoszech i wybory we Francji. To wszystko oddziaływało na nastroje inwestorów, a w rezultacie na indeksy warszawskiego parkietu. Pamiętajmy jednak, że inwestowanie jest także kupowaniem ryzyka. Kto ryzykuje, może stracić, ale ma też szansę bardzo wiele wygrać. I ryzykanci w pierwszej połowie tego roku wygrali. Już rok temu, podczas urlopowych miesięcy, warszawska giełda zaczęła rosnąć. Później zrobiła sobie delikatny przystanek w październiku, ale w listopadzie znowu ruszyła. I ten marsz warszawskiego parkietu trwał aż do maja. Nie była to może eksplozja, ale na pewno wzrost był bardzo solidny.
Andrzej Miszczuk: Chciałbym jeszcze pozostać przy gospodarce. Świat cały czas wyczekuje inflacji, bo ona powinna dać impuls do szybszego wzrostu. I to oczekiwanie jest coraz bardziej niecierpliwe. Ale moim zdaniem, powinniśmy jednak być cierpliwi. Inflacja przyjdzie i ona pojawi się samorzutnie. Wysiłki polityków i bankierów centralnych okazują się, jak na razie, mało skuteczne. Inflacja jest w dużym stopniu procesem samorodnym.
– Dlaczego tak sądzisz?
Andrzej Miszczuk: Przez analogię. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych świat zachodni walczył z odwrotnym problemem, czyli ze zbyt wysoką inflacją. Imano się różnych sposobów, aby tę inflację zbić, ale nie przynosiło to efektów. Często bywałem wówczas we Francji i z uwagą przyglądałem się wysiłkom prezydenta Francois Mitterranda. Choć bardzo się starał, to osiągnął mizerne rezultaty. Ale później, dość niespodziewanie, inflacja sama spadła. Teraz będzie tak samo i będzie to związane z trwającym obecnie wzrostem, z nowym pokoleniem konsumentów i jego zwyczajami, z rozwojem nowych technologii, wreszcie z nowymi stosunkami gospodarczymi, które powoli się na świecie kształtują. Druga sprawa, bardzo istotna dla gospodarki, a w konsekwencji dla giełd, to bezrobocie. Pamiętamy jeszcze hiobowe wieści, które dochodziły z rynku pracy dwa, trzy lata temu. Dzisiaj bezrobocie znika. Świat – Stany Zjednoczone, Europa, nawet wielkie liczebnie Chiny – ma zupełnie inny problem. Zaczyna brakować rąk do pracy. W Polsce ten problem jest też coraz bardziej widoczny.
Hossa na giełdzie amerykańskiej od 90 miesięcy!
– Hossa na giełdzie amerykańskiej trwa od ponad 90 miesięcy. Szmat czasu, poprzednia – między rokiem 2003 a 2007 – trwała „tylko” 53 miesiące.
Andrzej Miszczuk: Wydaje mi się, że nie ma w tej chwili jakichś fundamentalnych ryzyk, które mogłyby zmienić zwrotnicę. Gospodarka, liczby to wyraźnie pokazują, rośnie. Sytuacja polityczna się uspokaja. Oczywiście, jest Korea Północna, jest Bliski Wschód, są uchodźcy. Ale, po pierwsze, reżim Kimów jest od dziesiątków lat, problem Bliskiego Wschodu też, inwestorzy już się z tym oswoili. Teraz oswoili się też z problemem uchodźców.
Jędrzej Janiak: Mnie zastanawia coś innego. Otóż mimo trwającego nieprzerwanie w tym roku wzrostu na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, mieliśmy tylko jeden miesiąc z dodatnim napływem pieniędzy do funduszy akcyjnych. To oznacza, że 20-procentowy wzrost nie przekonał prywatnych inwestorów do wejścia na rynek kapitałowy. Przy czym trzeba koniecznie dodać, że na depozytach bankowych klienci realnie tracą. To jest coś…
– Co spędza Ci sen z oczu. Wiem, pisałeś o tym nawet w „Parkiecie”.
Polacy nie “kupują ryzyka”
Jędrzej Janiak: Trochę tak, bo Polacy tracą okazję do zarobku, do kumulowania majątku. A to jest ważne dla nich osobiście, ale także dla polskiej gospodarki. Z tym że ten problem nie dotyczy tylko naszego kraju. Rozmawiałem z zarządzającymi, którzy wrócili właśnie ze Stanów Zjednoczonych. Tam ludzie zachowują się podobnie. Nie rozumiem tego globalnego braku zaufania do rynków kapitałowych.
Andrzej Miszczuk: Przyczyn jest zapewne wiele. Ale zwrócę Waszą uwagę na jeden fakt. Społeczeństwa krajów rozwiniętych, Stanów Zjednoczonych, Europy Zachodniej, Japonii, starzeją się i to dość gwałtownie. A ludzie w starszym wieku boją się podejmowania ryzyka, chcą bezpieczeństwa i oni, że odwołam się do słów Jędrzeja, „nie kupują ryzyka”. Tracą na tym umiłowaniu spokoju i niechęci do ryzyka, ale taka jest ludzka natura.
Jędrzej Janiak: Do przyczyn dodałbym też strukturę informacji medialnych. Przecież dzisiaj nieustannie słyszymy tylko o krachach, oszustwach, aferach. Nie tylko w Polsce, globalne media są identyczne. To wymaga od człowieka dużej odporności, aby w depresji nie strzelić sobie w łeb, a co dopiero inwestować!
– Nie poddawajmy się więc temu trendowi, mówmy o pozytywach. Które rynki były w pierwszym półroczu 2017 roku najlepsze?
Andrzej Miszczuk: Polska, gdzie wzrost, według MSCI, wyniósł aż 34%. Druga była Austria z 32%. Korea wzrosła o 28, Chiny o 24, a Indie o 20%. Zawiodły Stany Zjednoczone, gdzie wzrost wyniósł tylko 9%, a w złotówce, ze względu na wzrost jej wartości, Stany były ujemne. W sektorach najlepsza była technologia informacji (IT), która wzrosła o 17,1%, zdrowie o 14,9%, przemysł o 11,7%. Bardzo złe wyniki dały natomiast inwestycje w energię, która spadła o -10,9%, a słaba była telekomunikacja z -1,5%.
Czy hossa na giełdzie nadal będzie trwała? Jak będzie wyglądało kolejne półrocze?
– Pokuście się o prognozę na drugie półrocze.
Andrzej Miszczuk: Moim zdaniem, hossa na giełdzie będzie szczególnie widoczna w czwartym kwartale. Natomiast trzeci będzie dobry w gospodarce. Pod koniec roku Donald Trump ma ogłosić swój program inwestycyjny.
– Amerykańska jest na szczytach!
Andrzej Miszczuk: Ale to nie oznacza, że nie może osiągnąć następnych. Sądzę, że Amerykę mogą dogonić, a być może nawet przegonić, giełdy europejskie, zwłaszcza niemiecka oraz francuska. Co będzie z brytyjską, trudno dziś prognozować. Z uwagą warto też śledzić giełdy krajów zaliczanych do rynków rozwijających się. Tam drzemie olbrzymia siła.
Jędrzej Janiak: Widzę to trochę inaczej. Według wielu prognoz, między innymi Europejskiego Banku Centralnego, czy Komisji Europejskiej szczyt wzrostu PKB przypadnie na ten rok. W kolejnych latach też będzie on pozytywny, ale niższy. W tym roku dla giełdy najlepszy będzie trzeci kwartał, natomiast czwarty tradycyjnie będzie okresem realizowania zysków.
Rozmawiał Piotr Gajdziński
Czytaj komentarze na naszym blogu: